To zabawne kiedy siedzi sie we wrzatku na drugim koncu swiata, a z glosniczka plynie "Cicha noc" tylko w nieco innym wydaniu. Bo wszystkie swiateczne amerykanskie standardy mozna tu uslyszec na kazdym kroku, choc zawsze w jakiejs powolnej, spokojnej, zwykle tylko instrumentalnej, wersji.
Nasz pokoik jest idealny. Maty na podlodze i suficie, drewniana podloga, niski stolik, tapeta w kwiatki, klimatyczna lampa, futony do spania, przesuwane drzwi i okna oraz widok na cale miasteczko i gory.
Nastepnego dnia rano idziemy do publicznych goracych zrodel, ale te okazuja sie... zbyt publiczne.
Do Nagasaki jeszcze 2,5h, slonce juz zachodzi, a w Polsce dopiero 9:30 rano.
Wieczorny update: dojechalismy do Nagasaki. Z pokoju mmy widok na port i gore! Zjedlismy kolacje. Mial byc pyszny sos do miesa, ale niestety okazalo sie, ze to nie sos a zupa. Mieso bylo na sucho…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz