Kolejne cztery dni to przede wszystkim najpierw uporządkowanie tego, co musimy się dowiedzieć o każdym z wybranych przez nas miejsc. Okazuje się bowiem, że chcemy zadać każdemu (w każdym obiekcie) około trzydzieści pytań (jak życie pokaże, i ta liczba jest teraz zaniżona). Wysyłamy więc pytania mailem, żeby mieć przejrzyste odpowiedzi. I zaraz je otrzymujemy.
W ciągu czterech dni dowiedzieliśmz się na tyle dużo, żeby już zorientować się w standardowych wyposażeniach, usługach i cenach dotyczących przyjęcia weselnego. Kilka obiektów od razu odrzucamy z listy. A resztę... trzeba zbadać osobiście.
Ale to dopiero od jutra...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz