niedziela, 17 lutego 2013

Wszystko na "B", czyli Biurokracja i Bielizna

Podczas zwykłej, spokojnej rozmowy doszliśmy do tragicznych w skutkach wniosków. Przed naszymi oczami ukazały się tysiące pieniędzy które przechodzą obok nas, nie wpadając do naszych portfeli. Przez całe życie. Ale najtragiczniejsze było to, że nie dostaniemy protokoły tam skąd chcieliśmy. To nic, że rozmowa z księdzem jest już umówiona. To nic. Wielka biurokratyczna maszyna odcisnęłaby piętno na naszym przyszłym protokole a najgorsze to, że  na naszym dalszym życiu tutaj.
Całe wydarzenie nabrało jeszcze bardziej tragikomiczny posmak. Oto jawi się przed nami kara skreślenia  nas już na wstępie, raczej już dawno jesteśmy skreśleni, z listy Pana Boga. Ciekawe prawda? Kasa równa się lista, brak kasy równa się....? No właśnie co? Wolny jak "ping pong"? Niestety poczułam się jak napiętnowana, jakbym żyła w czasach prześladowań chrześcijan! Oświecenie przyszło w ostatniej chwili. O dzięki!
Ale oczywiście nie ma dla nas spraw zbyt trudnych i szybko podejmujemy decyzję i wprowadzamy w życie. Protokół zostanie podpisany nie tutaj, lecz  600km dalej w tym tygodniu. Oby!

Zaproszenia projektujemy. Krzyczymy, bo chciałabym je organoleptycznie dotknąć, a Luby zaprogramować. Zżymam się wielce, ale ostatecznie kapituluję. Jutro wydrukuje próbki, ja powycinam i będę przy swoim.
Najbiedniejsza jest siostra Żabulca. Czeka ją praca taśmowa. Tak jak zaproszenia dla "zwykłych" gości są baardzo proste, tak zaproszenia dla rodziców i dziadka i babć są bardziej powydziwiane z wycinankami.
Jutro wieczorem prześlemy tekst z gośćmi etc.
Wszystko wymierzone co do mm.

D..J ! Zaklepany. Mamy nadzieję, że rozkręci jakoś imprezę. Jedno z ważniejszych kryteriów było to, że umie miksować, bo my tak lubimy.

Bielizna. Niby błaha sprawa. Jak zwykle po poszukiwaniach w sklepach, nie znalazłam takiej która by mnie w pełni usatysfakcjonowała. "może być" zostało zakupione. "Lepszy rydz niż nic". Nawet "najwspanialsze" centrum handlowe w mieście nie spełniło moich oczekiwań. Już na wstępnie, za zły znak, uznałam, przewijającą się starszą, otyłą kobietę z plecaczkiem na plecach.

Najważniejsze. Obrączki. Jesteśmy zadowoleni. Fachowa, miła obsługa, czyli Wujek Skośne Oko Dobra. Rada. Byliśmy w sklepie jubilerskiej baaardzo znanej na świecie marki na T. (jak film ze śniadaniem:) O! obrączki z graweracją gratis!

Na szczęście dziś niedziela, czyli dzień odpoczynku. Sklepy zamknięte, więc nikogo nie kusi na zakupy.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz